Zazwyczaj w zarysie fabuły napisane jest coś, czego widz doświadcza we wprowadzeniu. W przypadku "Ja kocham, ty kochasz", to, co w zarysie fabuły, wydarza się w okolicach 60% filmu. To, co przed tym, to ciągnące się jak flaki z olejem, żałosne wprowadzenie, pełne absurdalnych sytuacji. Mało tego - rzeczywista fabuła nie tylko zaczyna się pod koniec filmu, ale jest też nieciekawa i zapętlona.
Jedyny dobry żart z "Ja kocham, ty kochasz" nie został w nim wypowiedziany, a jest to "Rzucenie nałogu to nic trudnego - robiłem to wiele razy."