Ogień pod plandeką na Marsie, rozszerzenie pojemności samochodu przez użycie plandeki, lot w kosmos rakietą opakowaną plandeką, głupi humor w stylu 'przebiłem rękawicę ochronną i jestem iron man' - jedynie gra aktorska głównego bohatera ratuje ten film, a bohaterem drugoplanowym jest chyba plandeka......
Czytac nie umiesz, chodzi mu ze kiszka caly film a konkretnie za duzo o wspanialej plandece
Masz rację ,bo ten film to nie kiszka tylko kaszana a poprawnie mówiąc typowy krupniok.
Pamiętaj, że to jest film, a nie dokument. Rozumiem Twój punkt widzenia, ale z drugiej strony... po prostu wyluzuj ;)
Film filmem, ale są dopuszczalne granice absurdu. Plandeka na dziobie rakiety zamiast ciężkiej, specjalnie wzmacnianej kopuły to największy absurd.
Gdyby przy tych prędkościach trafił go jakiś kosmiczny paproch, to przebiłby go jak pocisk.
Kolejna plandeka, a raczej kawałek folii zamiast śluzy, na stacji.
Po co jakieś śluzy, drzwi hermetyczne, skoro wystarczy kawałek folii i taśma do pakowania.
Mogli tę bazę zbudować z pudeł kartonowych, przynajmniej wiadomo by było że to komedia sf.
[Film filmem, ale są dopuszczalne granice absurdu. Plandeka na dziobie rakiety zamiast ciężkiej, specjalnie wzmacnianej kopuły to największy absurd.]
Nie rozumiem - przecież postacie w filmie są przerażone wariactwem tego planu.
Gdyby padła propozycja "odchudzamy MAVa" i wszyscy by się radośnie zgodzili, to wtedy mielibyśmy absurd.
[Gdyby przy tych prędkościach trafił go jakiś kosmiczny paproch, to przebiłby go jak pocisk.]
Nie ma to jak wytykać absurdy nie znając się :D
https://en.wikipedia.org/wiki/Thermal_Micrometeoroid_Garment
Skafander typu EMU (podobny do tego, który miał na sobie Watney) zapewnia dostateczną ochronę przed mikrometeorytami. Wbrew temu co uważasz, nie jest do tego potrzebna "ciężka, specjalnie wzmacniana osłona".
[Kolejna plandeka, a raczej kawałek folii zamiast śluzy, na stacji.
Po co jakieś śluzy, drzwi hermetyczne, skoro wystarczy kawałek folii i taśma do pakowania.]
Jak "zamiast śluzy"? To była łata, a nie zastępcza śluza. Wykonana z tego samego elastycznego materiału, z którego zrobiony był Hab ("Hab canvas"). Materiału który, nota bene, już jest w użyciu.
[Mogli tę bazę zbudować z pudeł kartonowych, przynajmniej wiadomo by było że to komedia sf.]
https://en.wikipedia.org/wiki/Bigelow_Expandable_Activity_Module
Bawi mnie jak mylne pojęcie ludzie mają o kosmosie i jak często nazywają najbardziej realistyczne elementy filmów bzdurami :D
Podajesz mi tu jakieś linki, próbujesz udowodnić jaki to wytrzymały i odporny jest ten skafander, a co było na filmie?
Dziura w brzuchu od metalowej szpilki, dziura w szybie hełmofonu nie pamiętam już od czego, nie wspomnę o tym, że bohater na końcu sam przedziurawił ten super odporny skafander.
To jak to z tym skafandrem jest? Bo zgłupiałem.
A jeszcze jedno.
Skoro już jesteś taki obeznany fachowiec i chcesz się trzymać realizmu, to powinieneś wiedzieć, że na Marsie nie występują burze, które byłyby w stanie przechylić rakietę, tak jak to było na filmie, ani zrywać anten czy innych wystających elementów bazy.
Wiatry na Marsie, nawet te najsilniejsze, z powodu bardzo małej gęstości atmosfery, są w stanie unieść jedynie drobny piasek i pył.
Te, wiejące z prędkością kilkuset km/h, mają siłę porównywalną do ziemskiego wiatru wiejącego z prędkością kilkunastu km/h.
Na powierzchni Marsa jest też bardzo niskie ciśnienie, wynoszące poniżej 1% ciśnienia ziemskiego, więc po wyrównaniu ciśnienia w bazie, różnica ciśnień wewnątrz i na zewnątrz byłaby 100-krotna. Folia zamykająca wejście powinna być napompowana jak balon, a nie latać jak namiot na straganie, i nie wierzę, że taśma klejąca wytrzymałaby taką różnicę ciśnień.
[Podajesz mi tu jakieś linki, próbujesz udowodnić jaki to wytrzymały i odporny jest ten skafander, a co było na filmie?
Dziura w brzuchu od metalowej szpilki, dziura w szybie hełmofonu nie pamiętam już od czego, nie wspomnę o tym, że bohater na końcu sam przedziurawił ten super odporny skafander. ]
Jako "absurd" podałeś fakt, że mikrometeoryty zabiłyby człowieka w skafandrze gdyby leciał bez osłony.
Po prostu masz mylne pojęcie o tym, jak groźne jest prawdziwe trafienie mikrometeorytem. Nie chodzi o to, że EMU jest jakiś niezwykle pancerny, tylko że meteoryty nie są tak groźne, jak ci się wydaje.
A w filmie przebity anteną został skafander do prac na powierzchni Marsa, a nie EMU do pracy na orbicie.
[A jeszcze jedno.
Skoro już jesteś taki obeznany fachowiec i chcesz się trzymać realizmu, to powinieneś wiedzieć, że na Marsie nie występują burze, które byłyby w stanie przechylić rakietę, tak jak to było na filmie, ani zrywać anten czy innych wystających elementów bazy.]
Dobrze to wiem. Odnosiłem się tylko do twojego stwierdzenia, że loty na orbitę bez "specjalnie wzmocnionej osłony" skończą się zgonem astronauty.
A nawet jeśli to wszystko jest bzdurą wyssaną z palca, nawet jeśli niewiele rzeczy jest prawdziwych to co? Mam nie oglądać, bo film jest na podstawie czyichś wyobrażeń? Harry'ego Pottera też mam nie oglądać, bo magia nie istnieje? Śmieszy mnie takie poważne podejście do wszystkiego. Marsjanin ma inne główne przesłanie: "nie poddawaj się, nawet jeśli jesteś w beznadziejnej sytuacji". Uwielbiam takie filmy, bo często zapominamy o banalnych, lecz życiowych przesłankach. Skup się na przekazie, nie na szczegółach, świat od razu wyda Ci się piękniejszy :) i broń Boże, nie krytykuję chęci nauki czy zwykłej ciekawości, wręcz pochwalam, jednakże nie popadajmy w przesadyzm.
Sęk w tym że tu wiele rzeczy jest autentycznych i odnosi się do osiągnięć nauki i techniki, wynalazków itd. To nie Harry Potter, wymyślony od początku do końca, tylko misja NASA osadzona w niedalekiej przyszłości.
Film byłby dobry, gdyby nie głupoty wciśnięte do niego na siłę, po to tylko by podnieść jego dramaturgię. Nie potrafię skupić się na przekazie, gdy takie głupoty mi w tym przeszkadzają.
Obejrzyj Apollo13, ta sama tematyka, a o niebo lepszy i zrozumiesz o co mi biega.
W Marsjaninie brakowało mi jeszcze elementu, który w sytuacji gł. bohatera, wcześniej czy później powinien wystąpić.
Człowieka który bardzo długo przebywa sam, a do tego nie ma zajęcia, zawsze dopada kryzys. Zaczyna gadać sam do siebie, wpada w paranoje, itd. Tu tego nie było, mimo że samotność trwała wiele miesięcy.
O niebo lepiej pod tym kątem wypadł Cast Away, czy The Moon.
Są chwile załamania, jednak nie są tak uwypuklone jak przykładowo w Cast Away. Faktycznie ich zabrakło i film trochę na tym traci, zgodzę się. Jednak pomimo niedociągnięć, film i tak zapadł mi w sercu, fabuła jest nowa, przyjemnie się oglądało, przekaz dobry. Są lepsze filmy, jednak ten nie wypada przy nich tragicznie.