Jak zamknąłem oczy to normalnie słyszałem L. Rona Hubbarda. I to poczucie ważności, pewność siebie. Pewnie musiał spędzić dużo czasu na oglądaniu wywiadów z Hubbardem, że tak dobrze się w niego wcielił.
Gra Hoffmana świetna. Aczkolwiek osobiście wolałbym aby sam rys postaci był mniej jednoznaczny, aby jego teoriom i praktykom dano więcej przekonania by widz mógł sam poczuć się jak uczeń. Ja wiem że niesie to ryzyko oskarżeń o propagandę scjentologiczną ale mimo wszystko film nie byłby takim moralietem i nabrałby większej głębi.