I dowiedziałem się o tym dopiero dzisiaj, przy okazji projekcji filmu "Pokłosie wojny", który był wyświetlany w ramach festiwalu "W samo południe: Fred Zinnemann wraca do Rzeszowa". Fajnie było zobaczyć debiut Marlona Brando na dużym ekranie. Jutro powtórzę dwa filmy, które planuję już od jakiegoś czasu sobie odświeżyć - "Stąd do wieczności" i "W samo południe". W niedzielę "Siódmy krzyż" ze Spencerem Tracy i "Po wielkiej burzy" z Montgomerym Cliftem.
Ciekawe dlaczego tak się wstydził swojego pochodzenia? Jego rodzina dopiero po jego śmierci dowiedziała się, gdzie naprawdę się urodził. Do końca życia utrzymywał, że przyszedł na świat w Wiedniu.
Jesteś dumny z kogoś kto się wstydził przyznać że się tam urodził ? I nigdy nikomu do tego się nie przyznał ? (nawet synowi). Brawo
To, że się wstydził miejsca swojego urodzenia, w żadnym stopniu nie uniża jego dokonaniom. I szczerze, mam gdzieś to, że nie chciał się do niego przyznać :) Też właściwie nie jestem zadowolony z Rzeszowa, więc czemu mam się mu dziwić xDD