Powinien robić filmów mniej a nie więcej. Jak tworzy w ciągu to traci na tym wszystkim jakość. Gdzieś jeden tytuł obrywa kosztem drugiego i ostatecznie ani jeden ani drugi nie wygląda na pełen sukces. Ostatni przykład: "The Last Duel" i "House of Gucci"
Ciekawe, że gdy był w swoim okresie szczytu Scott realizował filmów mniej, rzadziej i robił przerwy a teraz zdarza mu się tworzyć film za filmem jakby chciał nadrobić czas gdy się wylegiwał. Czasu jednak nie oszuka wielu uznanych reżyserów w Hollywood straciło ostrość widzenia i robiło filmy nijakie po przekroczeniu 70 będące jakby zaprzeczeniem ich wielkiego talentu, poniżej możliwości. Scott idzie w tę stronę.